"Zakwitłaś w sercu moim tak niespodziewanie,
Ty źródło życia, pragnienie, kochanie.
Włosy piękne brąz*, długie lśniące,
Oczy błyszczące, drogę do ciebie mi wskazujące,
Każdego dnia powtarzam sobie, jak bardzo zależy mi na Tobie,
Jesteś mego życia sterem,
Podróżować chcę z tobą spacerem,
Szukam drogi do twego serca,
Lecz przeszkadza mi praca i smutek, nadziei morderca.
Gdy myślę o tobie,
Jestem gotów zrobić krzywdę sobie."
Amanda P.OV.
- Witam, w czym mogę pomóc? - spytał mile wyglądający staruszek, który co chwilę musiał poprawiać spadające okulary. Nie mając wiele czasu odpowiedziałam:
- Chciałabym kupić dom rodzinny. Dowolne miejsce i styl, byle tylko szybko.- odparłam spoglądając na złoty zegarek umiejscowiony na moim lewym nadgarstku.- Przepraszam, ale bardzo mi się spieszy, ponieważ za dosłownie 30 minut mam pilne spotkanie. Moglibyśmy umówić się na inny termin? - spytałam jak najmilej potrafiłam. Wiem, iż to niegrzeczne z mojej strony kończyć spotkanie po zaledwie 10 minutach, ale nie sądziłam, że najsłynniejszy bankier w kraju poprosi mnie o pomoc. Nie mogłam nie skorzystać z okazji "wypromowania się". Dla polepszenia mojej sytuacji ukazałam rząd swoich białych zębów. Na szczęście udało się.
- Dobrze. - odparł spoglądając na niewielkich rozmiarów, jak mniemam, kalendarz. - Pasuje Pani w sobotę o 14.30?
- Oczywiście. - odpowiedziałam po chwili zastanowienia. - Dziękuję i jeszcze raz przepraszam za zamieszanie, ale to bardzo ważny klient. Mam nadzieję, że Pan rozumie.- powiedziałam po czym oboje wstaliśmy ze swoich miejsc w celu pożegnania się. Nie chcąc tracić więcej czasu od razu po zamknięciu za sobą drzwi zaczęłam biec w stronę otwierającej się windy. Ucieszona z faktu, iż dobiegłam na czas wcisnęłam guzik "-1", by po kilku chwilach móc kierować się w stronę mojego volkswagena. Po odblokowaniu drzwi zamkiem centralnym szybko wsiadłam do środka. Po odpaleniu samochodu ruszyłam z piskiem opon w stronę wyjazdu w między czasie mijając białego mercedesa CLA.
***
Po przekroczeniu progu od razu przy moim boku zmaterializował się średniej wysokości brunet ubrany w uniform lokalu.
- Zapraszam za mną. - odparł wskazując mi kierunek naszej podróży. Muszę przyznać jak nazwa restauracji nie zachęcała tak wystrój, aż błagał o wejście do środka i mile spędzenie czasu. Mój wzrok co chwilę spoglądał na inną rzecz, natomiast mózg nie mógł doczekać się wypróbowania tych wszystkich rzeczy. Opuszkami palców chciałam poczuć ten pozłacany materiał okalający klasyczne krzesła. Nos chciał poczuć, z pewnością, aromatyczny zapach dojrzałego wina, a usta eleganckich dań. Przez moje rozmarzenie prawie co nie wpadłam na kelnera prowadzącego mnie do klienta. Lekko zaróżowiona przez moje niedopatrzenie skierowałam wzrok na światowej klasy bankiera, Yasera Malika. Mężczyzna nie różnił się niczym ze zdjęć podrzędnych brukowców, które milionami są drukowane, by szary człowiek mógł dowiedzieć się nieco o życiu innych, bardziej znanych, ludzi. Mężczyzna od razu po zauważeniu mnie wstał ze swojego miejsca w celu powitania mnie. Muszę przyznać, że od zawsze marzyłam, aby poznać kogoś sławnego, dla kogo nie są najważniejsze pieniądze; co w tych czasach jest niestety trudne. I nie chodzi mi o przypadkowe i nic nie znaczące spotkanie, lecz o chwilę rozmowy podczas, której każdy z zainteresowanych będzie mógł wygłosić swoją opinię. Oczarowana nim nie zauważyłam kelnera odchodzącego od nas.
- Witam Panią. - powiedział po czym złożył pocałunek na zewnętrznej stronie mojej dłoni.
- Dzień dobry. - odparłam kiwając lekko głową. Skierowałam się w stronę krzesła. Pan Malik jak na gentlemana przystało odsunął mi krzesło bym po chwili mogła sprawdzić wygodność siedzeń. Tak jak się domyślałam były idealnie miękkie.
- Może najpierw coś zamówimy, a dopiero później przejdziemy do interesów? - spytał mile się uśmiechając. Z takimi ludźmi jak on mogłabym pracować: kulturalni, nie narzucający się, punktualni no i najważniejsze nie próbujący zdradzać ze mną swoich żon! Oczywiście ani razu nie miałam romansu z żadnym z moich klientów ani żonatym mężczyzną. W końcu po coś powiedział sakramentalne "TAK". W odpowiedzi skinęłam lekko głową biorąc do dłoni menu leżące tuż przy mojej prawej dłoni. Nie chcąc wychodzić na obżartucha postawiłam tylko na jedną z moich ulubionych herbat, a mianowicie malinową z dodatkiem skórki pomarańczy oraz sałatkę grecką. Gdybym miała spotkać się ze znajomymi na pewno pokusiłabym się na zjedzenie tego smacznie wyglądającego łososia pod kołderką oraz sernika z brzoskwiniami, który zawsze przypomina mi lata dziecięcej beztroski.
- Mogę przyjąć zamówienie? - spytał około dwudziestopięcioletni brunet czekający na zapisanie naszych zamówień na niewielkich rozmiarów notatnikiem.
- Panie pierwsze. - odparł Pan Malik wskazując w stronę pracownika restauracji.
- Dziękuje. - powiedziałam w stronę mojego towarzysza, po czym w pełni zwróciłam się w stronę kelnera- Poproszę herbatę malinową z dodatkiem skórki pomarańczy oraz sałatkę grecką. - odparłam co zostało dokładnie, a przynajmniej taką mam nadzieję, zapisane w notatniku.
- A Pan? - spytał zwracając się w kierunku mojego przyszłego klienta.
- Ja troszkę więcej, ponieważ jeszcze nic nie jadłem, dlatego poproszę espresso, pierś z kaczki w sosie malinowym wraz z pieczonymi ziemniaczkami, a na deser może być orzechowiec. - Uśmiechnął się po czym spojrzał w moim kierunku. - Na pewno nie zamówi Pani nic więcej? Są tutaj bardzo dobre desery, a w szczególności ciasta. - odparł posyłając w moim kierunku kolejny uśmiech. Po krótkiej chwili zastanowienia powiedziałam:
- To może niech będzie ten sernik z brzoskwiniami.
- To wszystko? -zapytał brunet chcący jak wyraźniej już odejść.
- Tak może Pan już odejść. - odparł starszy mężczyzna. - Więc może zaczniemy już teraz?
- Oczywiście. - odparłam wyjmując z torebki mój notatnik. - Proszę mi powiedzieć na jaką okazje będzie organizowane przyjęcie oraz potencjalne miejsce?
- Za dwa miesiące moja linia banków będzie obchodziła 25 rocznice powstania, dlatego chciałbym przygotować bal na tę okoliczność głownie dla większych klientów oraz innych ważnych osobistości. - Przerwał bym mogła spokojnie napisać informacje. - Co do miejsca nie mam szczególnych zastrzeżeń aczkolwiek nie chciałbym by było to bardzo daleko Nowego Yorku. Och widzę, że w naszą stronę podążają już dania, dlatego może porozmawiamy tuż po posiłku? - spytał posyłając w moją stronę przepraszający uśmiech.
- Dobrze nie ma problemu.-W momencie gdy skończyłam mówić przed moimi oczami ukazało się wcześniej zakazane danie wraz z herbatą. - Dziękuję. - Powiedziałam do kelnera jednak urzeczona wyglądem nawet nie spojrzałam w jego stronę.- Niezwykłe jak z prostej sałatki można zrobić danie tak pięknie wyglądające.-powiedziałam pod nosem z nadzieją, iż mój towarzysz tego nie usłyszał.
- Prawda? To właśnie dlatego tutaj Panią zaprosiłem. - rozpoczął w między czasie rozkładając na kolanach serwetkę co po chwili i ja uczyniłam. - To właśnie dlatego tutaj poprosiłem o spotkanie. Mimo, iż nazwa nie jest zachęcająca tak danie i wystrój są obłędne.-skończył posyłając w moją stronę kolejny już tego dnia uśmiech.-Smacznego.
- Dziękuję i nawzajem. - powiedziałam chwytając widelec wraz z nożem w dłonie. Trochę było mi szkoda niszczyć sałatkę, ale mój brzuch powoli dawał o sobie znać. Pierwszy raz spotkałam się z podaniem sałatki w kieliszku, który ja użyłabym do wina czy też wody. Zatapiając widelec w przystawce oblizałam wargę, by po chwili móc poczuć znany mi tak smak słonego sera oraz pomidorków koktajlowych. Nawet nie zauważyłam, a już kieliszek był pusty. Wytarłam usta serwetką i popiłam ciepłą herbatą. Zauważyłam, że Pan Malik również powoli kończy swoje danie, dlatego postanowiłam wykorzystać tę chwilę i jeszcze raz obejrzeć lokal. Granatowe oraz białe zasłony pokrywały niemalże całe ściany, jednakże dało się dostrzec bale drewna podtrzymujące budynek. Podłoga została wyłożona drewnem, tak, że miałeś ochotę wstać, by po chwili móc schylić się, przystawić nos i zaciągnąć się tym niezwykłym zapachem. Uroku całemu miejscu z pewnością dodawał sufit przypominający granatowe niebo pełne gwiazd.
- Długo już Pani siedzi w tej branży? - lekko zdezorientowana przeniosłam wzrok na bankiera. Przez niezwykły widok tego miejsca nie zauważyłam nawet jak Pan Malik skończył jeść, a pracownik zabrał nasze talerze przynosząc desery.
- Prawdę mówiąc od dawna mnie to interesowało, aczkolwiek ruszyłam w tym kierunku dopiero rok po studiach, ponieważ zrozumiałam, iż prawo nie jest czymś co kocham i chcę rozwijać do końca życia. - powiedziałam zatapiając usta w letniej już herbacie. Widziałam jak usta Pana Malika roztwierają się, jednakże żadne dźwięki nie doszły moich uszu, ponieważ w tym momencie rozdzwonił się jego telefon.
- Przepraszam na chwilę. - powiedział wstając ze swojego miejsca. W geście zrozumienia pokiwałam głową ponownie zatapiając usta w letnim naparze. Po kilku minutach samotnego siedzenia do stolika wrócił Pan Yaser z nieodgadnioną miną. - Bardzo Panią przepraszam, ale nasze spotkanie musi dobiec końca. Mam nadzieję, iż to nie problem i możemy spotkać się ponownie za jakiś czas, a w między czasie moja sekretarka prześle Pani informacje co do przyjęcia.
- Oczywiście, żaden problem. Mam nadzieję, że nic złego się nie stało. - odpowiedziałam wstając ze swojego miejsca.
- Jeszcze raz przepraszam za dzisiaj i dziękuję za przeznaczony na mnie czas. - odparł całując zewnętrzna stronę mojej dłoni. Pan Malik po zapłaceniu rachunku oraz założeniu przez nas nakryć wierzchnich odprowadził mnie do mojego samochodu. W lusterku wstecznym zauważyłam jak mężczyzna ponownie odbiera telefon.
*W oryginale wiersza był blond, lecz na potrzeby opowiadania zmieniłam na brąz.
Blog został dodany do Katalogu Euforia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Białko :>
Trafiłam na to opowiadanie w ramach przeglądania blogów i skoro już przeczytałam, to skomentuję. Będę całkowicie szczera.
OdpowiedzUsuńNa pewno siada estetyka tekstu, a to głównie przez te dialogi. Staraj się nie używać łącznika, półpauza czy myślnik wyglądają ładniej. Przed i po tym znaku stawiaj spację. Może to wydawać się nieistotne, ale jeśli czytanie męczy, to nikt nie będzie zaczynał.
Myślę też, że opis jest bardziej zachęcający niż ten rozdział. Dla mnie to takie trele-morele, poszli zjedli, nie wiadomo po co, dlaczego, dla kogo. Więcej uwagi poświęcono tutaj restauracji, daniom w karcie niż bohaterom, którzy jednak są najważniejsi w historii. Brakuje mi opisów, budowania napięcia, emocji. Chodzi mi o to, że z perspektywy czytelnika takie spotkanie jest w ogóle nieważne, bo skoro bohaterka nic nie czuła, to on też nie musi nic czuć.
Nie zrozum mnie źle, widzę tu jakiś pomysł, który może być ciekawy. Tylko ciężko się wczuć, polecam popracować nad tym fragmentem, żeby już na wstępie zachęcić.
Chyba tyle : )
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny
Karolina
Szczerze mówiąc taki był mój zamysł, aby zrobić na początku opowiadania niby nic nie znaczącego. Mimo wszystko dziękuję za ocenę postaram się poprawić estetykę.
UsuńBlog ciekawie się zapowiada, wiadomo początki są trudne, ale nawet najlepsi przez nie przechodzą. Z każdym rozdziałem będzie lepiej. Myślę, że mogłabyś bardziej postarać się o opisy uczuć głównej bohaterki, aby czytelnik mógł się do niej zbliżyć. Bardzo podoba mi się Twój styl pisania ii czekam na next :D
OdpowiedzUsuńps. Kochana, serdecznie zapraszam Cię na mojego bloga, może akurat Ci się spodoba, skomentujesz i ze mną zostaniesz :*
http://newcompany-zaynmalik-ff.blogspot.com/ (również o Zaynie)
Ciekawy pomysł, początek opowiadania przyciągnął moją uwagę. :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA!
Więcej informacji znajdziesz tutaj:
http://dzika-roza-opowiadanie.blogspot.com/2016/02/liebster-blog-award.html
Pozdrawiam :)